POCHYLNIE KANAŁU
KŁODNICKIEGO
Pochylnie na górnym odcinku
Kanału Kłodnickiego, tzw. „sztolniowym”, były
zaprojektowane w końcu XVIII w. Ich budowę zakończono w 1806 r., kiedy
to pierwsze barki z węglem z kopalni „Królowa
Luiza”, sztolnią, a dalej kanałem sztolniowym popłynęły do
Królewskiej Huty Gliwickiej.
Na podstawie fragmentarycznie zachowanej
archiwalnej dokumentacji technicznej z okresu projektowania i budowy
Kanału Kłodnickiego, która znajduje się w Muzeum
Górnictwa Węglowego w Zabrzu, można dosyć dokładnie
przeanalizować i ustalić zasady działania pochylni kanału. Pochylnie
gliwickie posiadały równolegle położone śluzy komorowe na
stanowisku górnym pochylni, czyli na szczytach
grzbietów pochylni (dla każdego torowiska stosowano
oddzielną komorę). Śluza komorowa składała się z dwóch
części podzielonych progiem: górnej – dłuższej
(przed progiem) i dolnej - ze stanowiskiem postoju wózka
szynowego. Stanowisko postojowe wózka skonstruowane było
tak, aby platforma poziomowała się - co pozwalało na wpłynięcie nad nią
barki. Do poziomowania platformy na stanowisku górnym
służyło torowisko o mniejszym niż równia nachyleniu i
rozwiązanie podwozia wózka, w którym koła
przednie posiadały mniejszą średnicę niż tylne. Stanowisko dolne
pochylni składało się z dwóch równoległych
torowisk zakończonych dolnymi progami krańcowymi ograniczającymi dalszy
zjazd platformy. Torowiska przed progiem posiadały mniejsze niż
równia nachylenie - 1:16. Umożliwiało to poziomowanie
platformy wózka, który opierając się o
próg zagłębiał się tak, że barka mogła swobodnie spłynąć z
wózka nad progiem do urządzonego za nim basenu
manewrowego-awanportu.
Na krańcach torowisk (nad progami) wykonano pionowe szczeliny w murze
policzków pochylni - co pozwalało na awaryjne zamykanie tej
części torowiska zastawką (szandorami).
Dzięki zastawkom - po wypompowaniu wody
- można było czyścić i remontować torowiska na dolnych stanowiskach
pochylni. Po opuszczeniu dolnych,
„gilotynowych” wrót górnego
stanowiska pochylni, wyrównaniu poziomu wody w komorze śluzy
do poziomu górnego kanału, a następnie otworzeniu
wrót głowy górnej śluzy, barka swobodnie wpływała
do komory nad progiem i nad platformę wózka szynowego. Tam
mocowano ją do żelaznego kozła, z którym łączono
również linę pociągową wózka.
Po ustawieniu barki nad platformą
spuszczano wodę z dolnej części komory śluzy. Służyły temu boczne
otwory komory śluzowej przed wrotami, a najprawdopodobniej zastawki
podnoszone we wrotach, upuszczające wodę pod pomost z torowiskiem,
poniżej głowy dolnej górnego stanowiska pochylni. Wraz z
obniżaniem poziomu wody w komorze śluzy barka osiadała na platformie
wózka. Przy upuszczaniu wody z dolnej części komory śluzy,
poziom wody w górnej części - za progiem pozostawał na
poziomie jego krawędzi.
Pozwalało to na oszczędne gospodarowanie wodą. Otwierano następnie
zasuwę wrót oraz układano dwie ruchome części szyn,
podnoszone wcześniej, by umożliwić szczelne zamknięcie wrót
śluzy. Platforma z barką wyprowadzana była (pod otwartymi wrotami) ze
śluzy. Prowadzona było najpierw na równi o nachyleniu 1:16 a
dalej 1:4,5. Torowiska ułożono na drewnianym pomoście zawieszonym
między murowanymi policzkami pochylni. Pozwalało to na swobodne ujęcie
wody spuszczonej z dolnej części komory śluzy pod torowiskiem.
Zapobiegało to zamulaniu trasy przejazdowej platformy z barką i
ułatwiało właściwe utrzymanie torowiska. Wózek z załadowaną
barką opuszczano do dolnego stanowiska pochylni. Wchodził po torowisku
do takiej głębokości wody kanału dolnego, by łódź mogła
swobodnie spłynąć z platformy. Jednocześnie, po równoległym
torze prowadzono barkę pustą na górne stanowisko pochylni.
Obie platformy połączone były liną, przechodzącą przez koło kierunkowe,
mocowane na pionowym wale, na górnym stanowisku pochylni.
Napęd liny realizowano przez kołowrót, usytuowany pod
drewnianym zadaszeniem, nad górnym stanowiskiem pochylni.
Kołowrót opatrzono prawdopodobnie systemem przekładni i
hamulcem ciernym. Mógł mieć konstrukcję analogiczną do
kopalnianych maszyn wyciągowych, służących w owym czasie do ciągnienia
urobku w szybach. Równoległe, różnicowe
przesuwanie dwu barek - pełnej i pustej - od dolnego do
górnego stanowiska pochylni umożliwiało częściowe
równoważenie ciężaru barki opuszczanej, zmniejszało wielkość
sił niezbędnych dla obsługi mechanizmów napędowych pochylni.
Uzyskano to drogą odpowiedniego łączenia liny pociągowej
platform-wózków przez koła kierunkowe.
Gdy platforma z barką pustą osiągała wysokość stanowiska
górnego to wprowadzana była pod podniesionymi wrotami do
komory śluzy. Wózek zatrzymywano przed progiem, zamykano
wrota, a komorę wypełniano wodą do poziomu kanału górnego,
co umożliwiało spłynięcie barki pustej z platformy i wprowadzenie jej,
ponad progiem głowy górnej śluzy, do kanału
górnego.
WARTOŚCI
HISTORYCZNO-TECHNICZNE POCHYLNI KANAŁU KŁODNICKIEGO
Twórcy pochylni odcinka
sztolniowego Kanału Kłodnickiego, inspirowani byli rozwiązaniami
pochylni angielskich. Wprowadzili jednak szereg ulepszeń technicznych,
własnych, oryginalnych rozwiązań hydrotechnicznych. Niektóre
z nich były o tyle nowatorskie, że rozwijały model podstawowy pochylni
„mokrej”, ze śluzą komorową stanowiska
górnego. Kształtowały unikatową dla tego czasu budowlę
hydrotechniczną Europy. Znamiennym dla pochylni Kanału Kłodnickiego
było:
- zróżnicowane prowadzenie nachylenia
równi pochylni - 1:4,5 i 1:16, na stanowiskach
górnym i dolnym,
- wprowadzenie wózka szynowego o
zróżnicowanej średnicy kół dwuosiowego podwozia,
co w połączeniu z odpowiednim nachyleniem równi pochyłej
pozwalało ustawiać platformę poziomo na stanowiskach dolnym i
górnym,
- dzięki pochyleniu torów na stanowisku
górnym i dolnym ciężar wózków
szynowych utrzymywał stały naciąg liny łączącej platformy z łodziami
załadowaną i pustą,
- podział komory śluzowej górnego stanowiska
pochylni progiem stałym umożliwiał znaczne oszczędności wody zużywanej
w procesie śluzowania,
- wprowadzenie ażurowego pomostu torowiska z belek
drewnianych, zawieszonych między murami policzkowymi pochylni od
stanowiska górnego do dolnego, umożliwiało kaskadowy spływ
wody po murowanych progach, wykonanych pod pomostem. Ułatwiało to
utrzymanie suchego pomostu z torowiskiem. To rozwiązanie przydało
budowli miana „Rollbrücke” - mostu
(pomostu) do wciągania (rolowania) na kołach łodzi,
- pomysł upuszczania wody ze śluzy pod pomost z torowiskiem,
rozwiązywał utrzymanie torowiska, eliminując jego zamulanie,
- wprowadzenie ruchomego odcinka szyn w torach pod wrotami
zasuwowymi głowy dolnej śluzy umożliwiało szczelne zamknięcie
wrót śluzy,
- standaryzacja i unifikacja typu łodzi-barki tego odcinka
nawigacyjnego kanału ułatwiała transport i prace za- i wyładunkowe.
Model podstawowy determinowany był parametrami
platformy-wózka przewozowego pochylni (szerokość 3,0 m i
długość 11,0 m).
Rozwiązania hydrotechniczne pochylni
Kanału Kłodnickiego były wówczas na tyle nowoczesne, że
wzorując się na nich, opracowano z początkiem XIX w. projekt
analogicznych dla rzeki Unstrutt. Nie zrealizowano go, a wykonany z
początkiem XIX w. model eksponowany jest w berlińskim Muzeum Techniki.
TWÓRCY POCHYLNI KANAŁU KŁODNICKIEGO
Konkretyzację idei kanału łączącego
Śląsk z Prusami, modyfikację wstępnego założenia połączenia drogą wodną
Gliwic z Koźlem zawdzięczamy hr. Fryderykowi Redenowi, który
uznał, że kanał można przedłużyć do Zabrza i wykorzystać dla transportu
węgla dla Huty Królewskiej w Gliwicach, bezpośrednio z
wyrobisk kopalni „Królowa Luiza”.
W czasie wizyty w Anglii,
którą odbył w towarzystwie inspektora budowlanego Johanna F.
Weddinga w 1789 r., poznał kanały angielskie, interesując się
szczególnie kanałem prowadzącym do huty Ketley w Shropshire,
na którym działała już wtedy zbudowana w 1788 r. przez
Wiliama Reynoldsa pochylnia. Była to pierwsza działająca bezawaryjnie
pochylnia ze śluzą komorową na górnym stanowisku,
której projekt Reynolds konsultował z Johnem Smeatonem. To
właśnie John Smeaton polecił hr. Redenowi swego ucznia - Johna
Baildona, który mógłby projektować i nadzorować
budowę urządzeń potrzebnych do obsługi nowoczesnego hutnictwa
Śląskiego. Po uzyskaniu zgody króla Prus i otrzymaniu
funduszy na budowę huty w Gliwicach i górnego odcinka Kanału
Kłodnickiego hr. Reden dążył do tego, aby była to huta modelowa,
czerpiąca z najnowszych zdobyczy angielskiej rewolucji przemysłowej,
technologii: angielskich i szkockich. Po otworzeniu państwowej kopalni
„Królowa Luiza”, zgodnie z zamysłem
Redena sztolnię odwadniającą skierowano w stronę huty, aby wykorzystać
ją - podobnie jak w angielskiej kopalni w Worsley - jako spławną
W ramach podpisanego przez hr. Redena
kontraktu John Baildon wiosną 1793 r. przybył na Śląsk. Początkowo
pracował w Tarnowskich Górach, a następnie w hucie
„Mała Panew” w Ozimku. W 1794 r., wraz z
późniejszym zarządcą gliwickiej huty J. Schulze, wysłano go
do Anglii, aby przedstawił mu najnowsze technologie hutnicze. W roku
1796 ponownie odwiedził Londyn i firmę Boulton-Watt celem sprowadzenia
na Śląsk parowej kopalnianej maszyny wyciągowej. W owym czasie wg.
projektu Baildona odlewano w hucie „Mała Panew”
elementy żeliwnego mostu, który zbudowano na rzece
Strzegomce w Łazanach. Most zamówił hr.
Pückler.Burghaus i był to pierwszy most żeliwny na kontynencie
europejskim, wzorowany na Ironbridge w Coalbrookdale na rzece Severn,
zbudowanym w 1794 r. (elementy mostu w Łazanach, zniszczonego po II
wojnie światowej, wydobyto w 1995 r. i eksponowane są w zakładzie
Mostów PolitechnikiWrocławskiej). W międzyczasie Baildon
projektował i nadzorował budowę wielkiego pieca i dmuchaw
cylindrycznych w Królewskiej Hucie Gliwickiej. Wraz z
Augustem Holtzhausenem uczestniczył również przy
projektowaniu maszyn parowych, a szczególnie przy
opracowaniu technologii wiercenia dużej średnicy otworów w
żeliwnych odlewach, którą wdrożono początkowo w hucie Mała
Panew i wprowadzono następnie w gliwickiej Hucie Królewskiej
dla wykonywania cylindrów silników parowych i luf
armatnich. Według nagrodzonego projektu Baildona wykonano w 1800 r.
maszynę parową przeznaczoną dla królewskiej manufaktury
porcelany w Berlinie. Ten szkocki inżynier wykazywał się dużą
wszechstronnością, kreślił również mapy (uczył się tego u
Daniela Mansona of Stirling) i wykonywał projekty mostów
drogowych, m.in. dwóch mostów dla Huty
Królewskiej w Gliwicach i wieloprzęsłowego tzw. Mostu
Długiego („Lange Brücke”) na Haveli w
Poczdamie.
Sądząc po dorobku technicznym John
Baildon najbardziej pretenduje do roli projektodawcy urządzeń
hydrotechnicznych pochylni gliwickich. Jeżeli nawet osobiście nie
wykonał rysunków projektowych to najpewniej konsultował ich
rozwiązania, tym bardziej, że wraz z Johannem Weddingiem był
odpowiedzialny za budowę Huty Gliwickiej, w tym stanowiącego integralną
część tej inwestycji odcinka sztolniowego Kanału Kłodnickiego. Baildon
jako uczeń Johna Smeatona (konsultującego urządzenia pochylni
Reynoldsa) z pewnością zetknął się z problemami projektowania budowli
hydrotechnicznych. Przypomnijmy, że w międzyczasie dwukrotnie odwiedzał
Wielką Brytanię - mógł zapoznać się z kolejnymi pochylniami,
powstającymi na kanałach Shropshire i Bridgewater.
Na jednym z rysunków
archiwalnych (pochodzącym ze zbiorów Muzeum Techniki w
Berlinie) przedstawiony jest fragment projektu Kanału Kłodnickiego,
obejmujący przekroje pochylni i widok standardowego, projektowanego dla
kanału mostu. Jest to jednak pochylnia z grzbietem suchym,
której konstrukcja jest analogiczna do zrealizowanej trasy
technicznej torowiska między dolnym a górnym stopniem
pochylni mokrej, znanej z rysunku archiwalnego Muzeum
Górnictwa Węglowego w Zabrzu.
Rozbieżności pomiędzy tymi rysunkami
wskazują, że być może pochylnie były budowane etapami, tzn. najpierw
zrealizowano pochylnie z suchym grzbietem, a następnie (z powodu
trudności przeciągania barki przez grzbiet) przebudowano je i
wprowadzono śluzy komorowe na górnym stanowisku pochylni.
Jest jednak bardziej prawdopodobne, że zrealizowano od razu pochylnie
ze śluzami komorowymi, w trakcie realizacji zmieniając projekt wstępny.
Trzeba tutaj dodać, że stały wypływ wody ze sztolni odwadniającej
kopalnię pozwalał na zastosowanie opisanych wyżej oszczędnych śluz
komorowych na stanowisku górnym pochylni. Fragmentaryczna
dokumentacja projektowa i powykonawcza pochylni wskazuje też, że proces
projektowania i wdrożenia nie był łatwy, że w trakcie budowy musiały
występować rozliczne problemy techniczne, z którymi
mógł sobie poradzić tylko uzdolniony projektant, mający duże
doświadczenie i znajomość zasady funkcjonowania podobnych budowli i
urządzeń technicznych na wyspach brytyjskich.
DZIEJE EKSPLOATACJI KANAŁU KŁODNICKIEGO
Powstanie huty gliwickiej i Kanału
Kłodnickiego stymulowały rozwój przestrzenny zakładu
metalurgicznego i proces urbanizacji miasta. W latach dwudziestych XIX
w. huta i odlewnia w Gliwicach była jedną z największych tego typu
fabryk na Śląsku. Dzięki hucie powstała kolonia domów
mieszkalnych, budynek szkoły brackiej (rzemiosł) i szpital.
Wzdłuż kanału sytuowano następne fabryki, które dzięki
możliwości łatwego i taniego transportu szybko się rozbudowywały, jak
np. Fabryka Drutu założona w 1852 r.
W 1828 r. z Gliwic wypłynęło 413 barek,
w 1840 r. - 488, a w 1850 r. - 986. 80% przewożonych towarów
stanowił węgiel oraz wyroby z żelaza i cynku. Statystyczne dane o
wielkości przewożonych kanałem towarów pojawiły się dopiero
od 1822 r. W 1836 r. przekroczono założenia przepustowości kanału
wielkością 22.000 ton towarów spławianych rocznie. W
szczytowym 1852 r. przewieziono aż 73.500 ton w dół oraz
14.600 ton w górę kanału przy 2355
„śluzowaniach”. Port gliwicki każdego dnia
odprawiał po 6 barek. Ilość masy towarowej przewożonej kanałem spadła w
latach 1862.1866 do 20 000 ton.
Kanał, ze swymi licznymi śluzami i niską
nośnością barek nie wytrzymywał konkurencji z gęstniejąca siecią kolei
żelaznej. Wzrost przewozów nastąpił dopiero po doprowadzeniu
do kanału linii kolei wąskotorowej w 1897 r. Wąskim gardłem był stały
niedobór wody w kanale i mała przepustowość portu
gliwickiego. Przyspieszyło to decyzję budowy w latach 1919.1920 nowego
portu węglowego „Werner” w Gliwicach,
który stworzył większe możliwości przeładunku
towarów.
W pierwszych latach funkcjonowania
kanału barki były ciągnione przez ludzi tzw. burłaków. W
połowie XIX w. wprowadzono do holowania barek zaprzęgi konne, ale
jeszcze z początkiem XX w. zdarzało się, że barki ciągnęli burłacy.
Holowanie barki zaprzęgiem konnym z Gliwic do portu kozielskiego trwało
półtora dnia, a jego koszty sprawiały, że system ten do
końca XIX w. był konkurencyjnym wobec holowników parowych.
Pierwszy parowiec holujący cztery barki z Koźla potrzebował w 1897 r.
trzech dni na dotarcie do Gliwic. Ale już w 1904 r. parowiec
„Klodnitz” z dużym transportem oleju pokonał tę
trasę w 10 godzin.
Po wprowadzeniu holowników parowych poważnym problemem stało
się niszczenie skarp kanału i jego zamulanie spowodowane gwałtownym
ruchem wody przy nabrzeżu.Władze kanału musiały częściej przeprowadzać
prace pogłębiające. Uciążliwą była również potrzeba
regulacji rzeki Kłodnicy, zasilającej kanał w wodę, a to z powodu jej
ciągłych, sezonowych wylewów.
Już w latach 20. XIX w. transport węgla Królewską Sztolnią
Dziedziczną i Kanałem Kłodnickim z kopalni
„Królowa Luiza” do Huty Krolewskiej w
Gliwicach zaczął powoli maleć. Powodem było złe oszacowanie
zasobów węgla w pokładach zalegających powyżej poziomu
sztolni, które zaczęły się kończyć. Eksploatację często też
wstrzymywano z powodu pożarów pokładów węgla.
Władze górnicze usiłowały ogromnym kosztem utrzymać
eksploatację poziomu sztolniowego, rozbudowując sztolnię w kierunku
Chorzowa, aż do wyrobisk kopalni „Król”.
Kolejnym problemem było oddalanie się przodków
pokładów węglowych od sztolni i konieczność stosowania
transportu szynowego w coraz dłuższych wyrobiskach kopalni. W efekcie
coraz większa część zaopatrzenia huty gliwickiej w węgiel zaczęła być
dostarczana transportem lądowym, nowo wybudowaną tzw. „drogą
Kronprica” z Chorzowa i z okolicznych kopalń prywatnych.
W 1834 r. zdecydowano się wyłączyć z
ruchu odcinek Kanału Kłodnickiego łączący kopalnię
„Królowa Luiza” z hutą gliwicką.
Unieruchomiono pochylnie. Sporadycznie korzystano z dużej pochylni w
Sośnicy, natomiast mała pochylnia w Gliwicach wkrótce
została zdemontowana.
Z początkiem XX w. kanał uległ konkurencji kolei żelaznej. Kanały wodne
na terenie huty gliwickiej zostały kolejno zasypywane, a uzyskany teren
wykorzystany pod budowę hal fabrycznych lub bocznic kolejowych.
Decyzję o zasypaniu - już tylko sporadycznie używanego odcinku kanału z
Zabrza do „Huty Gliwickiej” przyspieszyła awaria,
która zdarzyła się w 1908 r. na pochylni położonej naprzeciw
huty. W wyniku szeregu niedopatrzeń 28 października ogromne masy wody
górnego kanału przerwały wał ziemny i wtórną tamę
na górnym stanowisku zlikwidowanej wcześniej pochylni
(różnica poziomów lustra wody pomiędzy
górnym a dolnym kanałem wynosiła tam ponad 5 m). Nagły
przybór wody opadowej uszkodził wał ziemny na odcinku 25 m
co spowodowało gwałtowne spłynięcie wody z 3.kilometrowego odcinka
górnego kanału, zalewając okoliczne pola, łąki, ogrody,
ulice a nawet piwnice domów kolonii hutniczej, jak
również teren nowo urządzonego staraniem huty przyszłego
lodowiska.