MONOGRAFIA

    Pierwsza monografia unikatowego i jedynego nowoczesnego kanału śródlądowego (sztucznego przedłużenia Odrzańskiej Drogi Wodnej do wrót Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego) zbudowanego w dwudziestoleciu międzywojennym na terenach współczesnej Polski. Książka jest interesującym rysem historycznym oraz próbą analizy niepowtarzalnego dziedzictwa kulturowego osadzonego w dolinie Kłodnicy na przestrzeni od Gliwic po Kędzierzyn-Koźle. Lokalizacja kanału na niemiecko-polskim pograniczu Górnego Śląska, w rejonie ubogim w naturalne cieki wodne, spowodowała, że dzisiejszy Kanał Gliwicki to niemy zapis dziejów gospodarczych, propagandy, historii politycznej, ale także, a może przede wszystkim, dzieło europejskiej myśli hydrotechnicznej międzywojnia, monumentalna architektura „granitowych” śluz, liczne mosty, jazy, legendarny przewał Kłodnicy i wiele innych budowli inżynieryjnych oraz hydrotechnicznych z lat 30. XX w. Całe to bogactwo techniki współegzystuje z reliktami o wiele starszego Kanału Kłodnickiego, z Kłodnicą, z wielkimi zbiornikami w Dzierżnie i współtworzy dzieło kultury technicznej o ponadprzeciętnym wymiarze. Pierwsza część książki zawiera rys historyczny stworzony na bazie materiałów zebranych w polskich i niemieckich archiwach. W drugiej zaprezentowano dzieła techniki osadzone na trasie „górnośląskiej” drogi wodnej, elementy kształtujące unikatowy krajobraz Kanału. Całość wzbogacają liczne fotografie (archiwalne i współczesne) prezentujące niedoceniany dotychczas świat techniki, a także liczne inwentaryzacje techniczno-budowlane. Książka jest też jedną z niewielu w Polsce monografii śródlądowych dróg wodnych.

Sprawdź czy jeszcze jest do nabycia "KSIĘŻY MŁYN - dom wydawniczy"

EPILOG, CZYLI O MODERNIZACJI ŚLUZ KANAŁU GLIWICKIEGO

... to jeden z rozdziałów monografii, przedstawiajacy zagrożenia zabytkowego wyposażenia śluz, maszyn i urządzeń, wynikające z braku, spóźnionego lub niewłaściwego nadzoru ze strony Urzędu Konserwatora Zabytków przed i w trakcie prowadzenia prac modernizacyjnych. Zdarzenia opisane w kolejności chronologicznej wywołują co najmniej zdziwienie.
Autor pisze:
„Co prawda widziałem już sporo zabytkowych urządzeń, także pracujących, ale te na Kanale Gliwickim były takie zadbane, kompletne, wszystkie miały tabliczki znamionowe producentów. To, co można było obejrzeć jeszcze w 2012 r. na Kanale Gliwickim wydawało się wręcz niewyobrażalne, takie żywe muzeum techniki. Aż dziw brał, że Kanału nie wpisano na słynny Śląski szlak Zabytków Techniki … Podziw szybko ustąpił jednak miejsca szokowi, kiedy oprócz pracy maszyn, szumu przelewanej wody i sunących wówczas jeszcze po Kanale barek z węglem, usłyszeć było można też o modernizacji, a raczej jej zakresie. Tu na złom pójdą maszyny i systemy przekładni, tam maszyny i wrota, a gdzieś indziej jeszcze wybudują nowy budynek. Pomyślałem, że to tak absurdalne, iż nie może być prawdziwe, ale szybko okazało się, że zbyt krótko żyję na tym świecie i stąd ta naiwność. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że projekty modernizacji śluz zostały już wygotowane i zaaprobowane przez Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków (WUOZ) w Katowicach oraz Opolu, tyle że dla tego ostatniego modernizacje śluz na opolskim odcinku Kanału nie wiązały się z wypruwaniem wszystkich maszyn i urządzeń. Na apel o wszczęcie postępowań w sprawie wpisu do rejestru m.in. śluz na terenie województwa opolskiego i śląskiego, skierowany do obu WUOZ-ów na przełomie sierpnia i września 2012 r. z Katowic usłyszałem, że do podjęcia tego przedsięwzięcia potrzebne będzie interdyscyplinarne studium wartości zabytkowych, kulturowych, przyrodniczych i krajobrazowych Kanału Gliwickiego, a zatem rzecz porównywalna z niniejszą pracą. Natomiast w Opolu stwierdzono, że postępowanie zostanie wszczęte, ale po opracowaniu kart ewidencyjnych zabytków.”
 

Czytając dalej okazuje się, że:
 
„… w grudniu 2011 r. odpowiedzialny w WUOZ za zabytki techniki Adam Szewczyk i jego ówczesna szefowa, wojewódzki konserwator zabytków Barbara Klajmon, uzgodnili kompleksową modernizację śląskich śluz „Labędy"„Dzierżno" i „Rudzieniec", łącznie z usunięciem i złomowaniem ślusarki okiennej, drzwi, oryginalnych napędów, wrót etc., zwracając jedynie uwagę na potrzebę obfotografowania demontowanych urządzeń i kontentując się piaskowaniem granitowych okładzin budowli. Jakim cudem to uczynili, trudno powiedzieć …”

    Wydaje się, że „obfotografowanie” jest dla WUOZ w Katowicach ulubionym, szybkim, wystarczającym i niebudzącym wątpliwości zaleceniem. Identyczne było wydane w odniesieniu do, nieodżałowanej, unikatowej śluzy XVIII w Gliwicach. Wracając do tematu. Decyzja z grudnia 2011 r. wywołała lawinę protestów i zainteresowanie się sprawą ze strony Polskiego Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków (PKN ICOMOS).

„7 marca 2013 r. postępowanie administracyjne o wpisie do rejestru zabytków śluz na terenie województwa opolskiego wszczęła wojewódzka konserwator zabytków Iwona Solisz, a w sąsiednim Urzędzie Ochrony Zabytków w Katowicach nowa konserwator — Magdalena Lachowska — wydała taką decyzję tydzień później, 12 marca. Magdalena Lachowska, nie dalej jak miesiąc wcześniej tłumaczyła sekretarzowi generalnemu PKN ICOMOS prof. Piotrowi Molskiemu., jak wielkim przedsięwzięciem jest wpisanie Kanału do rejestru zabytków, że na Kanale nie ma podmiotu zajmującego się jego administrowaniem i opieką (czyżby Kanał Gliwicki był bezpański?), jak wielką złożonością cechuje się ten obiekt produkcyjny (sic!) … usłyszeć było też można: dlaczego tak późno zabiegamy o ochronę śluz, nie można było wcześniej informować, że są takie wartościowe i należy im się podejście bardziej cywilizowane aniżeli przysłowiowa sekcja zwłok. O tym, że apel o wpis do rejestru śluz był wysłany jeszcze w lecie 2012 r., nikt już nie wspomniał …”

O ile w Opolu przygotowywano decyzję o wpisie do rejestru zabytków trzech śluz - Kłodnica, Nowa Wieś i Sławięcice, o tyle w Katowicach:

„… Magdalena Lachowska podjęła ‘żmudną pracę’ gromadzenia i aktualizowania różnych materiałów odnośnie swojego odcinka Kanału Gliwickiego. Najpierw oczekiwała wspomnianego studium wartości zabytkowych, kulturowych, przyrodniczych i krajobrazowych, choć w ramach modernizacji wycięto wiele drzew, także tych o walorach krajobrazowych. Później stwierdziła, że przydadzą się karty ewidencyjne dla trzech śluz: „Łabędy", ,Dzierżno" i „Rudzieniec", będące warunkiem sine qua non dla ochrony prawnej, a to wszystko w sytuacji, kiedy urzędnicy RZGW czekali na konserwatorskie rozstrzygnięcia w możliwie najkrótszym terminie. Mijały miesiące ... Oczywistym był fakt, że gliwicki RZGW nie mógł stać „w rozkroku" tyle czasu, a zatem w międzyczasie zaczęto roboty, wdrażając koncepcję przeniesienia części demontowanych urządzeń ze śluz do Muzeum Śląskiego. Skwapliwie wywieziono granitowe popiersie niemieckiego orła, które odnaleziono wcześniej na śluzie „Rudzieniec", choć zdaje się, że naturalnym miejscem jego ekspozycji była właśnie śluza, z której został skuty po II wojnie światowej. Pocięto w kawałki ostatnie oryginalne wrota podnoszone systemu Stoneya na śluzie „Dzierżno", pierwsze zainstalowane przez zabrzańską Hutę Donnersmarcka na całym Kanale; zaczęto demontować wyposażenie śluzy „Łabędy", później też na „Rudzieńcu" itp., itd. Niemniej jednak dyrekcja RZGW, a zdaje się, że chyba dyrektor Stanisław Gruszczyński, ulitował się nad starymi przekładniami i napędami elektromechanicznymi śluzy „Dzierżno", które miały pójść do huty, ale ostatecznie zdecydowano o ich regeneracji i poddaniu pracom konserwatorskim. Przyznać trzeba, że w tym wypadku RZGW wykazał się ewidentnie dobrą wolą, gdyż śląski konserwator wojewódzki oczekiwał teraz pozostawienia maszyn na jednej komorze, ale RZGW poszedł o krok dalej i podjął decyzję o zachowaniu ich na obu. W czasie, kiedy WUOZ w Katowicach analizował przesłane karty, szukał błędów i niejasności, oczekując zarazem na raport itp., sąsiedni WUOZ w Opolu był już po lustracji swoich śluz.”

Pomimo kolejnych odwołań w sprawie wpisu opolskich śluz do rejestru zabytków, w styczniu 2015 r. zapadło ostateczne rozstrzygnięcie utrzymujące w mocy decyzje z 29 sierpnia i 1 września 2014 r. wydane przez opolski urząd WKZ. W Katowicach natomiast:

„ Magdalena Lachowska gromadziła materiały, uzgadniała, sprawdzała karty, żądała poprawek etc., a RZGW prowadził inwestycję. Tak przyszedł koniec 2013 r., a na początku 2014 r. Pani Konserwator udała się na zwolnienie lekarskie. Z problemem zostawiła zawiadującą od tej pory Urzędem Anetę Borowik, swoją drogą tylko współczuć, zwłaszcza w sytuacji, kiedy — w zasadzie — nikt nie wiedział już, co zrobić ze śluzami, z których częściowo wypruto urządzenia. Modernizacja trwała zatem nadal, a RZGW — zgodnie z wcześniejszymi koncepcjami przenoszenia urządzeń do Muzeum Śląskiego — składował pocięte w kawałki wrota czy rozwalone agregaty pompowe obok śluz. Zdaje się, że wszystko to trafi na złom, chyba, że ulituje się jakieś inne muzeum, gdyż Muzeum Śląskie już stwierdziło, że nie potrzebuje kilkunastotonowych kawałków wrót czy agregatów pompowych.”

Kończąc rozdział poświęcony modernizacji śluz Kanału Gliwickiego autor monografii zwraca uwagę, że:

„… popełniono wiele błędów, zarówno po stronie RZGW w Gliwicach, jak i Urzędów Ochrony Zabytków w Katowicach i Opolu. Pierwszym był brak ochrony prawnej tej sztucznej drogi wodnej, co powinno było nastąpić już wiele lat temu, … Kanał Elbląski jest pod ochroną prawną już od 1979 r. i nie było żadnego problemu z jego eksploatacją, ani nawet pozyskaniem unijnych funduszów na prace — nie modernizacyjne, lecz remontowo-konserwatorskie. Dzięki temu gdański RZGW otrzymał dofinansowanie z unijnego budżetu i podjął w 2013 r. roboty oszacowane na 115 mln zł, finalizowane właśnie w 2015 r… A może wszyscy poszli po prostu na przysłowiową łatwiznę? Nie było ochrony prawnej, to nie było potrzeby szanowania dawnych urządzeń i elementów.”

Na uwagę zasługuje również kolejny akapit:

„Przygotowując się do inwestycji za 175 mln złotych, nikt nie pomyślał też o stworzeniu przy którymś ze stopni wodnych Kanału Gliwickiego izby pamięci, zakładowego muzeum, gromadzącego stare plany, ikonografię czy inne pamiątki z dziejów Kalia Kłodnickiego i Gliwickiego. Ot, kolejnej atrakcji turystycznej całego szlaku, ale i elementu działalności publicznej, jak to jest np. w Buczyńcu (Muzeum Kanim., Elbląskiego), w Bydgoszczy (Muzeum Kanału im. S. Malinowskiego), w Minden przy Kanale Śródlądowym w Niemczech (Informationszentrum am Wasserkreutz Minden) czy w Panamie (Muzeum Kanału Panamskiego).”

    W uzupełnieniu powyższego warto wspomnieć, że w roku 2009, działające wówczas Stowarzyszenie TechneSilesia wystąpiło z inicjatywą utworzenia takiego muzeum. Po spotkaniu, jakie odbyło się w siedzibie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach z udziałem Kierownictwa RZGW oraz członków Stowarzyszenia, przedstawiono na piśmie całościową „Koncepcję utworzenia i funkcjonowania muzeum Kanału Gliwickiego”. Zawierała ona: cel utworzenia muzeum, wizję funkcjonowania, wyposażenie i ekspozycję, a także proponowało zasady finansowania utworzenia muzeum i jego bieżącej działalności oraz podział zadań między RZGW a Stowarzyszenie TechneSilesia. Na siedzibę muzeum RZGW Gliwice gotowe było przeznaczyć, nieistniejący już dziś, budynek gospodarczy przy śluzie Łabędy. Po zmianach w kierownictwie RZGW Gliwice, jakie nastąpiły w niedługim czasie, sprawę uznano za ‘nierealną w obecnej sytuacji’

I jeszcze z monografii:

„Niezależnie od tego wszystkiego podkreślić jednak trzeba, że Opolski Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków szybko dostrzegł groźbę dla swoich śluz, podejmując działania zmierzające do ich ochrony, podczas gdy w Katowicach gromadzono, analizowano, sprawdzano materiały etc. Efekt jest taki, że śluzy opolskie „Klodnica", „Nowa Wieś" i „Sławięcice" są dziś pod ochroną prawną, a te śląskie: „Rudzieniec", „Dzierżno" i „Łabędy" w większym bądź mniejszym stopniu zostały zmodernizowane, z niewątpliwą szkodą dla wartości krajobrazu kulturowego i autentyzmu Kanału Gliwickiego jako całości. Pozostaje jeszcze kwestia innych elementów współtworzących całe to dzieło hydrotechniczne. Jaki będzie ich los? Trudno powiedzieć, to zależy nie tyle od służb konserwatorskich, co przede wszystkim od Dyrekcji RZGW w Gliwicach — od tego, czy wyciągnie ona jakieś wnioski z niniejszej publikacji, czy też nie. Wcześniej mogła powiedzieć, że nie wiedziała, teraz już tak powiedzieć nie będzie mogła.”



Text and photo copyright (c) 2006 by Janusz Niemczuk except where clearly indicated. 
Aktualizacja: październik 2015
e-mail: kanal.gliwicki@gmail.com