EPILOG, CZYLI O MODERNIZACJI ŚLUZ
KANAŁU GLIWICKIEGO
... to jeden z rozdziałów monografii, przedstawiajacy
zagrożenia zabytkowego wyposażenia śluz, maszyn i urządzeń, wynikające
z braku, spóźnionego lub niewłaściwego nadzoru ze strony
Urzędu Konserwatora Zabytków przed i w trakcie prowadzenia
prac modernizacyjnych. Zdarzenia opisane w kolejności chronologicznej
wywołują co najmniej zdziwienie.
Autor pisze:
„Co prawda
widziałem już sporo zabytkowych urządzeń, także pracujących, ale te na
Kanale Gliwickim były takie zadbane, kompletne, wszystkie miały
tabliczki znamionowe producentów. To, co można było
obejrzeć jeszcze w 2012 r. na Kanale Gliwickim wydawało się wręcz
niewyobrażalne, takie żywe muzeum techniki. Aż dziw brał, że Kanału nie
wpisano na słynny Śląski szlak Zabytków Techniki
… Podziw szybko ustąpił jednak miejsca szokowi, kiedy
oprócz pracy maszyn, szumu przelewanej wody i sunących
wówczas jeszcze po Kanale barek z węglem, usłyszeć było
można też o modernizacji, a raczej jej zakresie. Tu na złom
pójdą maszyny i systemy przekładni, tam maszyny i wrota, a
gdzieś indziej jeszcze wybudują nowy budynek. Pomyślałem, że to tak
absurdalne, iż nie może być prawdziwe, ale szybko okazało się, że zbyt
krótko żyję na tym świecie i stąd ta naiwność. Wtedy nie
wiedziałem jeszcze, że projekty modernizacji śluz zostały już
wygotowane i zaaprobowane przez Wojewódzki Urząd Ochrony
Zabytków (WUOZ) w Katowicach oraz Opolu, tyle że dla tego
ostatniego modernizacje śluz na opolskim odcinku Kanału nie wiązały się
z wypruwaniem wszystkich maszyn i urządzeń. Na apel o wszczęcie
postępowań w sprawie wpisu do rejestru m.in. śluz na terenie
województwa opolskiego i śląskiego, skierowany do obu
WUOZ-ów na przełomie sierpnia i września 2012 r. z Katowic
usłyszałem, że do podjęcia tego przedsięwzięcia potrzebne będzie
interdyscyplinarne studium wartości zabytkowych, kulturowych,
przyrodniczych i krajobrazowych Kanału Gliwickiego, a zatem rzecz
porównywalna z niniejszą pracą. Natomiast w Opolu
stwierdzono, że postępowanie zostanie wszczęte, ale po opracowaniu kart
ewidencyjnych zabytków.”
Czytając dalej okazuje się, że:
„…
w grudniu 2011 r. odpowiedzialny w WUOZ za zabytki techniki Adam
Szewczyk i jego ówczesna szefowa, wojewódzki
konserwator zabytków Barbara Klajmon, uzgodnili kompleksową
modernizację śląskich śluz „Labędy"„Dzierżno" i
„Rudzieniec", łącznie z usunięciem i złomowaniem ślusarki
okiennej, drzwi, oryginalnych napędów, wrót etc.,
zwracając jedynie uwagę na potrzebę obfotografowania demontowanych
urządzeń i kontentując się piaskowaniem granitowych okładzin budowli.
Jakim cudem to uczynili, trudno powiedzieć …”
Wydaje się, że
„obfotografowanie” jest dla WUOZ w Katowicach
ulubionym, szybkim, wystarczającym i niebudzącym wątpliwości
zaleceniem. Identyczne było wydane w odniesieniu do, nieodżałowanej,
unikatowej śluzy XVIII w Gliwicach.
Wracając do tematu. Decyzja z grudnia 2011 r. wywołała lawinę
protestów i zainteresowanie się sprawą ze strony Polskiego
Komitetu Narodowego Międzynarodowej Rady Ochrony Zabytków
(PKN ICOMOS).
„7 marca 2013
r. postępowanie administracyjne o wpisie do rejestru
zabytków śluz na terenie województwa opolskiego
wszczęła wojewódzka konserwator zabytków Iwona
Solisz, a w sąsiednim Urzędzie Ochrony Zabytków w Katowicach
nowa konserwator — Magdalena Lachowska — wydała
taką decyzję tydzień później, 12 marca. Magdalena Lachowska,
nie dalej jak miesiąc wcześniej tłumaczyła sekretarzowi generalnemu PKN
ICOMOS prof. Piotrowi Molskiemu., jak wielkim przedsięwzięciem jest
wpisanie Kanału do rejestru zabytków, że na Kanale nie ma
podmiotu zajmującego się jego administrowaniem i opieką (czyżby Kanał
Gliwicki był bezpański?), jak wielką złożonością cechuje się ten obiekt
produkcyjny (sic!) … usłyszeć było też można: dlaczego tak
późno zabiegamy o ochronę śluz, nie można było wcześniej
informować, że są takie wartościowe i należy im się podejście bardziej
cywilizowane aniżeli przysłowiowa sekcja zwłok. O tym, że apel o wpis
do rejestru śluz był wysłany jeszcze w lecie 2012 r., nikt już nie
wspomniał …”
O ile w Opolu przygotowywano decyzję o wpisie do rejestru
zabytków trzech śluz - Kłodnica, Nowa Wieś i Sławięcice, o
tyle w Katowicach:
„…
Magdalena Lachowska podjęła ‘żmudną pracę’
gromadzenia i aktualizowania różnych materiałów
odnośnie swojego odcinka Kanału Gliwickiego. Najpierw oczekiwała
wspomnianego studium wartości zabytkowych, kulturowych, przyrodniczych
i krajobrazowych, choć w ramach modernizacji wycięto wiele drzew, także
tych o walorach krajobrazowych. Później stwierdziła, że
przydadzą się karty ewidencyjne dla trzech śluz: „Łabędy",
,Dzierżno" i „Rudzieniec", będące warunkiem sine qua non dla
ochrony prawnej, a to wszystko w sytuacji, kiedy urzędnicy RZGW czekali
na konserwatorskie rozstrzygnięcia w możliwie najkrótszym
terminie. Mijały miesiące ... Oczywistym był fakt, że gliwicki RZGW nie
mógł stać „w rozkroku" tyle czasu, a zatem w
międzyczasie zaczęto roboty, wdrażając koncepcję przeniesienia części
demontowanych urządzeń ze śluz do Muzeum Śląskiego. Skwapliwie
wywieziono granitowe popiersie niemieckiego orła, które
odnaleziono wcześniej na śluzie „Rudzieniec", choć zdaje się,
że naturalnym miejscem jego ekspozycji była właśnie śluza, z
której został skuty po II wojnie światowej. Pocięto w
kawałki ostatnie oryginalne wrota podnoszone systemu Stoneya na śluzie
„Dzierżno", pierwsze zainstalowane przez zabrzańską Hutę
Donnersmarcka na całym Kanale; zaczęto demontować wyposażenie śluzy
„Łabędy", później też na „Rudzieńcu"
itp., itd. Niemniej jednak dyrekcja RZGW, a zdaje się, że chyba
dyrektor Stanisław Gruszczyński, ulitował się nad starymi przekładniami
i napędami elektromechanicznymi śluzy „Dzierżno",
które miały pójść do huty, ale ostatecznie
zdecydowano o ich regeneracji i poddaniu pracom konserwatorskim.
Przyznać trzeba, że w tym wypadku RZGW wykazał się ewidentnie dobrą
wolą, gdyż śląski konserwator wojewódzki oczekiwał teraz
pozostawienia maszyn na jednej komorze, ale RZGW poszedł o krok dalej i
podjął decyzję o zachowaniu ich na obu.
W czasie, kiedy WUOZ w Katowicach analizował przesłane karty, szukał
błędów i niejasności, oczekując zarazem na raport itp.,
sąsiedni WUOZ w Opolu był już po lustracji swoich śluz.”
Pomimo kolejnych odwołań w sprawie wpisu opolskich śluz do
rejestru zabytków, w styczniu 2015 r. zapadło ostateczne
rozstrzygnięcie utrzymujące w mocy decyzje z 29 sierpnia i 1 września
2014 r. wydane przez opolski urząd WKZ. W Katowicach natomiast:
„ Magdalena
Lachowska gromadziła materiały, uzgadniała, sprawdzała karty, żądała
poprawek etc., a RZGW prowadził inwestycję. Tak przyszedł koniec 2013
r., a na początku 2014 r. Pani Konserwator udała się na zwolnienie
lekarskie. Z problemem zostawiła zawiadującą od tej pory Urzędem Anetę
Borowik, swoją drogą tylko współczuć, zwłaszcza w sytuacji,
kiedy — w zasadzie — nikt nie wiedział już, co
zrobić ze śluzami, z których częściowo wypruto urządzenia.
Modernizacja trwała zatem nadal, a RZGW — zgodnie z
wcześniejszymi koncepcjami przenoszenia urządzeń do Muzeum Śląskiego
— składował pocięte w kawałki wrota czy rozwalone agregaty
pompowe obok śluz. Zdaje się, że wszystko to trafi na złom, chyba, że
ulituje się jakieś inne muzeum, gdyż Muzeum Śląskie już stwierdziło, że
nie potrzebuje kilkunastotonowych kawałków wrót
czy agregatów pompowych.”
Kończąc rozdział poświęcony modernizacji śluz Kanału
Gliwickiego autor monografii zwraca uwagę, że:
„… popełniono wiele błędów,
zarówno po stronie RZGW w Gliwicach, jak i
Urzędów Ochrony Zabytków w Katowicach i Opolu.
Pierwszym był brak ochrony prawnej tej sztucznej drogi wodnej, co
powinno było nastąpić już wiele lat temu, … Kanał Elbląski
jest pod ochroną prawną już od 1979 r. i nie było żadnego problemu z
jego eksploatacją, ani nawet pozyskaniem unijnych funduszów
na prace — nie modernizacyjne, lecz
remontowo-konserwatorskie. Dzięki temu gdański RZGW otrzymał
dofinansowanie z unijnego budżetu i podjął w 2013 r. roboty oszacowane
na 115 mln zł, finalizowane właśnie w 2015 r… A może wszyscy
poszli po prostu na przysłowiową łatwiznę? Nie było ochrony prawnej, to
nie było potrzeby szanowania dawnych urządzeń i
elementów.”
Na uwagę zasługuje również kolejny akapit:
„Przygotowując
się do inwestycji za 175 mln złotych, nikt nie pomyślał też o
stworzeniu przy którymś ze stopni wodnych Kanału Gliwickiego
izby pamięci, zakładowego muzeum, gromadzącego stare plany, ikonografię
czy inne pamiątki z dziejów Kalia Kłodnickiego i
Gliwickiego. Ot, kolejnej atrakcji turystycznej całego szlaku, ale i
elementu działalności publicznej, jak to jest np. w Buczyńcu (Muzeum
Kanim., Elbląskiego), w Bydgoszczy (Muzeum Kanału im. S.
Malinowskiego), w Minden przy Kanale Śródlądowym w Niemczech
(Informationszentrum am Wasserkreutz Minden) czy w Panamie (Muzeum
Kanału Panamskiego).”
W uzupełnieniu powyższego
warto wspomnieć, że w roku 2009, działające wówczas
Stowarzyszenie TechneSilesia wystąpiło z inicjatywą utworzenia takiego
muzeum. Po spotkaniu, jakie odbyło się w siedzibie Regionalnego Zarządu
Gospodarki Wodnej w Gliwicach z udziałem Kierownictwa RZGW oraz
członków Stowarzyszenia, przedstawiono na piśmie całościową
„Koncepcję utworzenia i funkcjonowania muzeum Kanału
Gliwickiego”. Zawierała ona: cel utworzenia muzeum, wizję
funkcjonowania, wyposażenie i ekspozycję, a także proponowało zasady
finansowania utworzenia muzeum i jego bieżącej działalności oraz
podział zadań między RZGW a Stowarzyszenie TechneSilesia. Na siedzibę
muzeum RZGW Gliwice gotowe było przeznaczyć, nieistniejący już dziś,
budynek gospodarczy przy śluzie Łabędy. Po zmianach w kierownictwie
RZGW Gliwice, jakie nastąpiły w niedługim czasie, sprawę uznano za
‘nierealną w obecnej sytuacji’
I jeszcze z monografii:
„Niezależnie
od tego wszystkiego podkreślić jednak trzeba, że Opolski
Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków szybko
dostrzegł groźbę dla swoich śluz, podejmując działania zmierzające do
ich ochrony, podczas gdy w Katowicach gromadzono, analizowano,
sprawdzano materiały etc. Efekt jest taki, że śluzy opolskie
„Klodnica", „Nowa Wieś" i „Sławięcice" są
dziś pod ochroną prawną, a te śląskie: „Rudzieniec",
„Dzierżno" i „Łabędy" w większym bądź mniejszym
stopniu zostały zmodernizowane, z niewątpliwą szkodą dla wartości
krajobrazu kulturowego i autentyzmu Kanału Gliwickiego jako całości.
Pozostaje jeszcze kwestia innych elementów
współtworzących całe to dzieło hydrotechniczne. Jaki będzie
ich los? Trudno powiedzieć, to zależy nie tyle od służb
konserwatorskich, co przede wszystkim od Dyrekcji RZGW w Gliwicach
— od tego, czy wyciągnie ona jakieś wnioski z niniejszej
publikacji, czy też nie. Wcześniej mogła powiedzieć, że nie wiedziała,
teraz już tak powiedzieć nie będzie mogła.”